Niestety przegadany i przefilozofowany, praktycznie nic się w tym filmie nie dzieje, w dodatku na koniec całkowicie zabrakło autorom pomysłu. Film nawet ciekawy, ale nie we wszystkim konsekwentny:
"Chyba rozumiecie, że nie odrzuciłem żony, ani mojego życia na przedmieściach. Nigdy nie opuściłem mojej rodziny. Opuściłem samego siebie."
W tym zdaniu jest sprzeczność, bo rodzinę opuścił żeby się świetnie bawić swoim ego ich kosztem i zostać świńskim podglądaczem (a więc nie opuścił siebie, tylko właśnie wtedy nim był przez te dni). Film jest pełen podobnych nielogicznych "przemyśleń".
We mnie także duży niesmak ze scenami miłosnymi i w ogóle wątkami erotycznymi między facetem pod siedemdziesiątkę, a młodszą od niego o co najmniej 30 lat kobietą. No sorry, ale gdzie to taki pomarszczony, przygarbiony, stetryczały, obwisły worek liże taką młodą laskę... Są pewne granice dobrego smaku i gerontofilia była w tym filmie zbędna i mocno go zniesmaczyła, bo wystarczyło dać na głównego bohatera po prostu kogoś młodszego.
Najbardziej niesmaczne jest doszukiwanie się gerontofilii. Wiesz, że na świecie istnieją ludzie z gustem odmiennym od ciebie?